20-letni Meronk w środowym finale turnieju rozegranego na polu Sand Valley w Pasłęku niedaleko Elbląga był 18., a 18-letni Gradecki 23. Zajęli miejsca poza czołówką, ale obaj spisali się znacznie lepiej niż ich zawodowi rodacy, którzy poza jednym nie przeszli do finałowej rundy i uplasowali się pod koniec stawki. Turniej po czterech dogrywkach wygrał 28-letni Niemiec Florian Frietsch.
- Każdy z nich miał jedną dobrą rundę z trzech. Wynik jest dużo poniżej ich możliwości, obaj byli niezadowoleni po finale, bo nie zagrali tak, jak by mogli - mówi Mateusz Kusznierewicz, ambasador turnieju Lotos Polish Open, multimedalista olimpijski w żeglarstwie, który od lat jest zapalonym graczem i promotorem golfa w Polsce.
Gradecki i Meronk byli jedynymi amatorami w całym turnieju zaliczanym do cyklu Pro Golf Tour - europejskiej trzeciej ligi. Bycie amatorem w golfie oznacza tylko tyle, że Gradecki i Meronk za swoje wyniki osiągane w turniejach nie dostają nagród pieniężnych. Trenują, przygotowują się i grają tak samo jak profesjonaliści. Obaj już dawno postawili na golf jako sposób na życie.
Meronk od roku studiuje na uniwersytecie wschodniego Tennessee, gdzie ma doskonałe warunki do trenowania golfa. - W USA cały czas mam kontakt z golfem i to owocuje. Mam tam dobre warunki. To jedna z lepszych dróg dostania się do PGA Tour [najbardziej prestiżowy cykl golfowy świata - red.], bo grasz naprawdę wiele turniejów ze świetnymi zawodnikami - opowiada Meronk. Od sierpnia na uczelni będzie studiował także Gradecki.
Kusznierewicz uważa, że wybór nauki i gry w golfa w USA dla młodych golfistów to świetna droga. - Będą tam zasuwali cały czas i zdobędą obycie, do tego mają świetny cykl szkolenia, będą grać non stop.
- Mają olbrzymi potencjał. To są bardzo utalentowani zawodnicy. Jak mogę, to pomagam im radą. To są takie moje rodzyneczki - dodaje Kusznierewicz.