Golf. Lotos Polish Open od tee do greenu

Przez trzy dni Lotos Polish Open dziennikarz Sport.pl Michał Owczarek wędrował po polu Sand Valley w Pasłęku za golfistami walczącymi w Lotos Polish Open, turnieju zawodowej ligi Pro Golf Tour. Oto co zobaczył, a czego nie było widać podczas transmisji telewizyjnej.

Jak oglądać golfa na żywo?

1. Przez trzy dni Lotos Polish Open dziennikarz Sport.pl Michał Owczarek wędrował po polu Sand Valley w Pasłęku za golfistami walczącymi w Lotos Polish Open, turnieju zawodowej ligi Pro Golf Tour. Oto co zobaczył, a czego nie było widać podczas transmisji telewizyjnej.

 

golfFot.

 

W telewizorze jest banalnie łatwo - realizator co i rusz przełącza się między różnymi flightami, podglądamy co chwilę innych zawodników, cały czas coś się dzieje. Widzimy dokładnie jak puttują na greenach, możemy przyglądać się swingowi poszczególnych graczy i temu jak ratują się z bunkrów. Tak jak na ostatnim British Open transmitowanym przez kanały sportowe Polsatu. Na Lotos Polish Open TVP dojechała tylko na ostatni dzień, a do tego pokazała grę tylko na dwóch dołkach. Jak więc oglądać turniej golfowy niższej rangi i coś jeszcze tam zobaczyć?

 

golfFot.

 

Trzeba włożyć w to trochę wysiłku. Przed wyjściem na pole trzeba mieć plan, co się chce zobaczyć. A i to nie gwarantuje, że zobaczymy wszystko co najlepsze. Można wybrać jeden, dwa greeny i obserwować jak na nich radzą sobie poszczególni golfiści. W Sand Valley idealny do porównań wydaje się punkt, z którego możemy obserwować jednocześnie greeny numer 7, 10 i 16. Lepiej wszystko widać na ogromnym 18. greenie - to tam (oraz na 17 greenie) były w środę rozstawione kamery TVP Sport.

 

golfFot.

 

Można też spróbować innej metody. Wybieramy flight albo zawodnika, który nas interesuje i za nim podążamy. Widać wtedy jak na dłoni jak zawodnik reaguje na przestrzeni kilku dołków na swoje małe sukcesy (birdie, udane drive'y czy putty), ale i porażki (zmarnowana szansa na eagle czy rozczarowujące bogey'e). Możemy obserwować jego taktykę oraz to jak grają rywale, jak pokonywać kolejne dołki, jak dobierać strategię, jak reagować, gdy jesteśmy w tarapatach. A przy okazji dokładnie poznajemy całe pole. I do tego, mamy kilkukilometrowy spacer. Mi się bardziej podoba druga opcja.

Sędziowie golfowi Sędziowie golfowi Fot.

Jak wygląda praca sędziego golfowego?

Sędziowie golfowi podczas transmisji telewizyjnych są niemal niewidoczni. Czasem pojawiają się, gdy startują zawodników, ale tak poza tym, ich praca jest niezauważalna. Golf to sport, w którym nie trzeba bieżących interwencji arbitra. Tutaj zawodnicy sami sobie sędziują, co w zasadzie sprowadza się tylko do liczenia uderzeń i kontroli wyników. Ale sędziowie krążą po obiekcie meleksami i czuwają.

Bywają bardzo pomocni - są w wzywani w sytuacjach spornych, by pomóc w interpretacji przepisów. Mają też niebagatelny wpływ na tempo gry całego turnieju - podpowiadają zawodnikom, że powinni przyspieszyć swoją grę lub nieco zwolnić, by poprzedzający flight idzie nieco wolniej. Wszystko, by runda odbywała się zgodnie z planem. Wkraczają też, gdy zawodnicy skarżą się, że jeden z rywali nie gra z duchem gry. Podczas Lotos Polish Open kary dyscyplinarne się zdarzyły. Jeden z francuskich golfistów za swoje zachowanie musiał zapłacić 150 euro kary.

 

SędziaFot.

Wiatr golf Wiatr golf Fot.

Wiatr, wiatr, wiatr

Polu Sand Valley w Pasłęku jest położone w dolince, gra toczy się "na kilku piętrach", a jak nazwa wskazuje oprócz trawy, zawodnicy muszą się zmagać z wszechobecnymi pułapkami piaskowymi. Przez trzy turniejowe dni piaskowa dolina zmieniła się w dolinę piaskowo-wietrzną. Zmienny, momentami porywisty wiatr powodował, że niektórzy lądowali idealnie obok flagi, podczas gdy innych zwiewało z początkowo obranego kierunku. Umiejętność radzenia sobie z wiatrem, odczytywania jego kierunków była kluczem do sukcesu. A do tego dochodził nawet 30-stopniowy żar lejący się z nieba. Najlepiej w takich warunkach radził sobie Berni Reiter, który turniej zaczął od rekordu pola (66  uderzeń), a ostatniego dnia miał wynik tylko o uderzenie gorszy.

 

Berni golfFot.

 

-Ten obiekt pasuje idealnie do mojego stylu gry. Lubię atakować, grać agresywnie - mówił. Miał odrobinę szczęścia, ale było też widać, że czuje się pewnie. Piłki z tee uderzał mocno i precyzyjnie dobierając kierunek. Dokładnie obserwując tor lotu jego drive'ów można było dostrzec, w czym tkwi sekret jego sukcesu - w odpowiedniej rotacji piłki. To potrafią tylko zawodowcy.

Adrian Meronk Adrian Meronk Fot.

Polska nadzieja

Adrian Meronk zajął w turnieju piąte miejsce. Przez trzy dni liczył się w walce o zwycięstwo, ale w środowej rundzie nieco stracił rytm po dwóch bogey'ach na 10. i 11. dołku i rytmu nie odzyskał. Mimo słabszego finiszu jego występ należy oceniać tylko pozytywnie. W porównaniu z zeszłorocznym startem jest poprawa i w końcowej lokacie jak i w wyniku. Ale widać też postępy jakie przez rok poczynił na uczelni East Tennesssee State University.

21-letni Meronk ma za sobą już dwa lata studiów na tej golfowej uczelni. Mnóstwo treningów każdego dnia, a do tego regularne starty w turniejach, których poziom jest porównywalny, a może i nieco wyższy niż na Lotos Polish Open. Porównując jego zeszłoroczną grę, Meronk jest o wiele spokojniejszy, nie daje się ponosić emocjom, wzmocnił się fizycznie i uderza dalej. A do tego nie zatracił precyzji w okolicach greenu. Lepiej puttuje.

 

GradeckiFot.

 

Jeśli w kimś mamy upatrywać nadziei na pierwszego polskiego zawodowego golfistę z sukcesami, to właśnie w Meronku. Dba o swój talent, rozwija go, ma dostęp do nowinek treningowych i je stosuje. Przejście na zawodowstwo jak w przypadku każdego amatora na pewno do łatwych nie będzie należało, ale bać się nie należy. Meronk będzie dobrze przygotowany.

Co więcej, Meronk wskazał ścieżkę rozwoju młodszym kolegom. Jego śladem podąża młodszy o rok Mateusz Gradecki, który też osiąga coraz lepsze wyniki w silnie obsadzanych turniejach. A za nimi idą następni. Chcą nie tylko studiować w USA, ale i szykują się do wyjazdów do szkół średnich. Jeśli gdzieś uczyć się gry w golfa, to właśnie tam.

Copyright © Agora SA