Phil Mickelson to jeden z najlepszych golfistów świata. Na liście płac wszech czasów zajmuje drugie miejsce, za Tigerem Woodsem. Wygrał majorów, czyli turniejów wielkoszlemowych. A do tego słynie z niesamowitych zagrań, dzięki którym potrafi wyjść obronną ręką z poważnych kłopotów. Tak było podczas tegorocznego The Barcleys. Piąty dołek w Ridgewood Country Club będzie śnił się Mickelsonowi przez długi czas. Wszystko przez to, co wydarzyło się w piątek. Mickelson zagrał z tee wprost pod namiot dla gości turnieju. W swoim drugim uderzeniu musiał zagrywać na green z podłogi tarasu restauracji. Takie rzeczy czasem się zdarzają. Ale Mickelsonowi zdarzyło się dokładnie to samo następnego dnia. - O nie, znowu - powiedział 44-letni golfista, gdy zobaczył gdzie zmierza piłka. Kilka godzin po turnieju ktoś wrzucił do sieci to zdjęcie
I internet zalały zdjęcia z hashtagiem #PhilWasHere