Mateusz Gradecki: Ciągle się rozwijam, ale muszę odnaleźć pewność siebie

- Zgubiłem gdzieś pewność siebie, ale robię wszystko, aby to odzyskać. Czuję, że ciągle się rozwijam, trenuję nad słabymi stronami swojej gry i analizuję każdy swój występ. Wiem, że jeśli złapię rytm, to wyniki przyjdą - mówi Mateusz Gradecki, wielokrotny medalista mistrzostw Polski, reprezentant kraju w wielu międzynarodowych zawodach m.in. w drużynowych mistrzostwach świata amatorów. Pod koniec sezonu wyjechał do USA, gdzie rozpoczął studia w East Tennessee State University.

Gradecki w East Tennessee State uczy się i trenuje razem z Adrianem Meronkiem. Obaj grają w pierwszej dywizji, czyli najmocniejszej lidze uniwersyteckiej. Po pierwszych miesiącach w Stanach Gradecki przyznaje, że nie jest zadowolony z kończącego się sezonu, ale jest na dobrej drodze, aby znów być w mocnej formie.

Jak wyglądały twoje pierwsze dni w East Tennessee State University?

- Były typowo organizacyjne. Musiałem odwiedzić kilka uczelnianych biur, wybrać zajęcia i zapisać się na nie. Adrian, który rok wcześniej zaczął studia w Johnson City, oprowadził mnie po campusie, pokazał kilka przydatnych miejsc, takich jak: hala do ćwiczeń, biuro dla zagranicznych studentów, stołówka.

Czy jest dokładnie tak, jak się spodziewałeś; tak jak opisywał Adrian? Czy coś cię szczególnie zaskoczyło?

- W większości było tak jak mówił Adrian. Myślałem, że będzie ciężej z przemieszczaniem się bez samochodu, ale do dyspozycji są busy. Z pewnością mile zaskoczyła mnie jakość naszego centrum golfowego - mamy niesamowite miejsce do treningu, tylko do dyspozycji drużyny. Apartamenty, w których mieszkamy, są również w lepszym stanie, niż się spodziewałem, każdy ma własny pokój z łazienką, a wspólną kuchnię i salon.

Co cię najbardziej cieszy z pobytu w USA, a co irytuje?

- Najbardziej zadowolony jestem z czasu, który mogę spędzić na treningu, a na pewno brakuje mi bliskich.

Jak się miewa twój golf? Kto doradził zmianę kijów?

- Nad zmianą ironów myślałem już dawno. Zmieniłem je z blade'ów Titleist MB na Ping S56, mam te same ekstra sztywne shafty, lecz waga główki kija jest tym, co robi ogromną różnicę.

A jeśli chodzi o sam golf, to z pewnością nie mogę być zadowolony z kończącego się sezonu. Zgubiłem gdzieś pewność siebie, ale robię wszystko, aby to odzyskać. Czuję, że ciągle się rozwijam, trenuję nad słabymi stronami swojej gry i analizuję każdy swój występ. Wiem, że jeśli złapię rytm, to wyniki przyjdą. Ostatnie dwa tygodnie były już dla mnie dużo lepsze, wygrałem nasz wewnętrzny turniej kwalifikacyjny, więc jestem dobrej myśli przed kończącymi sezon zawodami na Hawajach.

W jakich zawodach reprezentowałeś już ETSU?

- Grałem w czterech turniejach. Tar Heel Intercollegiate, gdzie po trzech rundach powyżej par, uplasowałem się w dolnej połowie stawki. Drugim był wygrany przez naszą drużynę Wolfpack Intercollegiate w Północnej Karolinie - tam udało nam się w ostatniej, wietrznej rundzie wskoczyć z drugiego miejsca na pozycję lidera. Ostatnią rundę skończyłem na par pola, cały turniej na 40. miejscu. Trzecim turniejem był Bank of Tennessee Intercollegiate, na dobrze nam znanym polu. Po pierwszych dwóch rundach 70 i 69 byłem na szóstej pozycji. Po 79 uderzeniach w trzeciej rundzie spadłem na 34. Drużynowo zakończyliśmy zawody na czwartej lokacie. Ostatnim, jak do tej pory, turniejem był U.S. Collegiate Championschip w Georgii. Zawody te są uważane za jedne z najlepszych w całym sezonie. Z piętnastu uczelni tylko dwie nie były z pierwszej pięćdziesiątki rankingu krajowego. Skończyliśmy turniej na 11 miejscu, a ja indywidualnie na 48. Nie jest to start, jaki sobie zaplanowałem, lecz muszę wyciągnąć wnioski z tych występów i skupić się na ostatnim występie w tym roku, na Hawajach.

Jak odnalazłeś się w teamie ETSU? Jaka panuje atmosfera w uczelnianej drużynie The Buccaneers?

- Odnalazłem się całkiem szybko, nie mam problemów z nawiązywaniem dobrych kontaktów, szczególnie wśród rówieśników. Każdy w teamie jest inny, ale wszyscy się raczej trzymamy razem, może z jednym wyjątkiem. Ja oczywiście najwięcej czasu spędzam z Adrianem, widzimy się praktycznie cały czas - na treningach, ale również czas wolny spędzamy razem, do tego mieszkamy drzwi w drzwi.

Jak przedstawiają się twoje najbliższe plany startowe?

- Najbliższym i ostatnim turniejem w 2013 roku będą zawody na Hawajach, Warrior Princeville Makai Invitational. Na przerwę świąteczną (od początku grudnia aż do nowego roku) wrócę do Polski.

--

Mateusz Gradecki:

Reprezentant Toya Golf & Country Club Wrocław. Tylko w 2012 roku sięgnął po cztery złote medale mistrzostw Polski (MP mężczyzn, MP juniorów, Klubowe MP, MP match play). Do niego należy również nieoficjalny rekord Polski - 61 uderzeń w jednej rundzie (ustanowiony pół roku temu na polu w Brzeźnie k. Obornik Śląskich). Odnosił sukcesy w cyklu World Junior Golf Series. Był w składzie polskiej reprezentacji, która w 2012 r. debiutowała w MŚ amatorów w golfie - w Belek Polacy zajęli 17. miejsce. Rok wcześniej zdobył tytuł międzynarodowego mistrza Czech juniorów.

W tym roku po raz trzeci z rzędu obronił tytuł, triumfując w 19. międzynarodowych mistrzostwach Polski mężczyzn. Pochodzi z Wrocławia, jest absolwentem tamtejszego 10. Liceum Ogólnokształcącego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.