Golf. Tiger Woods wyjdzie z dołka?

Najlepszy golfista ostatnich dekad Tiger Woods wypadł poza setkę światowego rankingu. Był w niej przez 18 lat. Walczy o powrót do czołówki w Masters w Auguście.

Choć Woods od 20 miesięcy nie wygrał turnieju, a od siedmiu lat nie ma zwycięstwa w żadnym Majorze (golfowy odpowiednik Wielkiego Szlema), ciągle jest w swojej dyscyplinie postacią numer jeden.

39-letni Amerykanin stał się synonimem golfa, odmienił go tak, jak Michael Jordan odmienił koszykówkę dekadę wcześniej. Za sprawą miłej aparycji Tigera, jego gładkich wypowiedzi, ale przede wszystkim przemawiających do wyobraźni fenomenalnych zwycięstw i rekordów golf ze sportu dla wyższych sfer stał się rozrywką dla mas. I w związku z tym dochodowym sportowym biznesem.

Od 1996 roku i pierwszego zwycięstwa Woodsa wśród zawodowców pule na wygrane w turniejach wzrosły sześciokrotnie, najlepsi golfiści stali się milionerami i twarzami największych światowych marek, a transmisje oglądają miliony. Stacja Fox za prawa do pokazywania najważniejszych turniejów PGA Tour przez 12 lat zapłaciła 1,2 mld dolarów.

Wśród golfowych krezusów Woods wciąż jest najbogatszy. W publikowanym przez magazyn "Golf Digest" zestawieniu najlepiej zarabiających golfistów liderem jest od 12 lat, listy najlepiej zarabiających sportowców bez jego nazwiska też próżno szukać. Co prawda w zeszłym sezonie na turniejach zarobił "marne" 108 tys. dol. (najmniej w karierze), ale aż 54,5 mln dol. przyniosły mu kontrakty reklamowe. Niedawno Woods podpisał kontrakt na pomoc w zaprojektowaniu dwóch pól golfowych w Chinach wart 23 mln dol.

W portfelu jest świetnie, na polu golfowym gorzej. Amerykanin uważany za najlepszego gracza wszech czasów obok Jacka Nicklausa, tak fatalnych momentów w karierze jeszcze nie przeżywał. Nawet gdy w 2009 r. wybuchła seksafera z Woodsem w roli głównej, w wyniku której rozwiódł się z żoną, stracił kilku sponsorów i formę na długie miesiące, w golfowym rankingu tylko na chwilę wypadł z pierwszej 50 (był 52. w 2011 roku). Ale wtedy do czołówki wrócił szybko. Najpoważniejszym ciosem w karierze okazały się zeszłoroczne kłopoty zdrowotne.

Woods przeszedł operację pleców. Potem zmienił trenera. I miał zacząć marsz w górę. Było to na początku roku. Zamiast tego stoczył się na golfowe dno. Brakowało mu pewności siebie, znów dał o sobie znać wymęczony latami treningów organizm. Oglądanie jego gry było męczarnią. W tym roku przeszedł tylko 47 dołków w zawodowych turniejach i po raz pierwszy od 18 lat wypadł z pierwszej setki najlepszych golfistów świata (jest 111.). W ostatni weekend stycznia w Phoenix przeżył najgorszą rundę w zawodowej karierze (82 uderzenia), tydzień później w Torrey Pines wycofał się po 11 dołkach z powodu kontuzji. Zapowiedział, że wróci, gdy tylko uzna, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi. - Golf potrafi poniżyć, zwłaszcza tych najlepszych - stwierdził lider światowego rankingu 25-letni Rory McIlroy, golfista z Irlandii Północnej.

W piątek, po tygodniach spekulacji, domysłów i milczenia, Woods ogłosił, że wystartuje w Masters. - Nie ma drugiego takiego miejsca jak Augusta. To dla mnie absolutnie wyjątkowe móc wrócić tutaj do tych wspaniałych wspomnień - mówił po rundach treningowych.

Rozgrywany od 1934 roku na legendarnym polu w Auguście w stanie Georgia turniej zawsze był dla Woodsa wyjątkowy. Wygrał tu swój pierwszy Major (miał wtedy 21 lat i 104 dni) tuż po tym, jak poważnie zachorował jego ojciec. W Auguście osiągnął też najlepszy wielkoszlemowy wynik (270 uderzeń) i triumfował z największą przewagą (12 uderzeń). Triumfował tu czterokrotnie, 11 razy na 19 startów był w pierwszej dziesiątce.

Teraz jego forma jest jednak zagadką. - Chcę wygrać. Wreszcie mój golf jest na takim poziomie, bym mógł godnie rywalizować w Masters - przekonuje. - Harowałem od świtu do nocy, dzieci kładły się spać, a ja wracałem na pole i dalej szlifowałem grę. Trenowałem do upadłego - dodaje Woods.

I choć jeszcze tydzień temu nikt nie wiedział, czy Woods jest w ogóle w stanie grać, teraz niektórzy wymieniają go wśród faworytów. Czy słusznie? Eksperci i golfowe legendy są podzieleni. Czterokrotny zwycięzca Masters Arnold Palmer uważa, że Woods nigdy nie wróci do formy, o biciu kolejnych rekordów i doścignięciu Nicklausa w liczbie wygranych Majorów (18 przy 14 Woodsa) może zapomnieć. - To prawdopodobnie najważniejszy weekend w jego karierze. Jeśli zagra dobrze i odzyska pewność siebie, może się rozkręcić - stwierdził Gary Player, trzykrotny zwycięzca Masters.

Bukmacherzy wykazują umiarkowany optymizm. Za jednego dolara postawionego na wygraną Woodsa można zarobić aż 41, a większe szanse na triumf w Masters ma tylko 12 innych graczy. W puli nagród jest 9 mln dol. (zwycięzca dostanie ponad 1,5 mln), tytułu sprzed roku broni Amerykanin Bubba Watson, a za głównego faworyta uważa się McIlroya.

Ale i tak świat znów będzie patrzył na Woodsa.

źródło: Okazje.info

Copyright © Agora SA