Golf. W Ryder Cup USA zbiły Europę

Amerykanie przerwali serię trzech zwycięstw z rzędu Europy w Ryder Cup. Na polu Hazeltine National Golf Club zwyciężyli aż 17:11. To ich druga najwyższa wygrana w historii legendarnego meczu.

W tej rywalizacji nie ma nagrody pieniężnej i indywidualnego splendoru, gra toczy się jedynie o prestiż i sukces drużyny. Amerykanie po serii upokorzeń dwa lata zastosowali program naprawczy, który miał im przynieść sukces na polu w Minnesocie - począwszy od wyboru kapitana - był nim Davis Love III, przez jego decyzje przy wyborze zawodników, wreszcie po grę golfistów na polu do ostatniego dołka. - Atmosfera w zespole jest fantastyczna. Jeszcze nigdy tak dobrze nie dogadywali się poza polem - komentował Love.

Świetna atmosfera przełożyła się na dobrą grę. Amerykanie wyszli w piątek na pole zmotywowani i zaczęli od mocnego uderzenia - wygrali wszystkie cztery poranne pojedynki w formacie foursome i dali sygnał, że łatwo nie odpuszczą. Zespół europejski w rywalizacji drużynowej od samego początku musiał gonić. Po ośmiu pojedynkach przegrywał 3:5, przed niedzielnymi meczami singlowymi były to trzy punkty różnicy (9,5 do 6,5).

Sprawa była prosta - jeśli Amerykanie zdobędą 14,5 punktu lub więcej, odzyskają Ryder Cup po ośmiu latach przerwy. Europie do obrony trofeum wystarczało 14 punktów.

Kapitan Europy Darren Clarke najpierw do boju posłał swoich najlepszych graczy, jakby liczył, że ich wyniki napędzą resztę drużyny. Jego rywal Davis Love III pamiętający wydarzenia sprzed czterech lat z Medinah (Amerykanie prowadzili nawet 10:4, ale przegrali cały mecz 13,5:14,5), tym razem do klęski nie dopuścił.

Rory McIlroy, który tydzień temu utarł nosa amerykańskim rywalom w cyklu PGA Tour wygrywając turniej finałowy i zgarniając sezonowy bonus, tym razem nie przetrwał wymiany ciosów z najlepszym graczem kadry USA w ten weekend - Patrickiem Reedem. Niespodziewanie swój mecz przegrał też złoty medalista z Rio Justin Rose, który musiał uznać wyższość Ricky'ego Fowlera. Europa w sześciu pierwszych meczach zdobyła co prawda 3,5 punktu , ale pięć z sześciu ostatnich pojedynków padło łupem Amerykanów.

Decydujące punkty dla ekipy USA zdobył Ryan Moore, który do zespołu dołączył trzy dni przed rozpoczęciem rywalizacji - to jemu przypadła ostatnia dzika karta.

-Czuję się dumny z mojej drużyny. Ciążyła na nich ogromna presja, gdy tylko ktoś trafiał na naszą listę, od razu pojawiały się pytania i wątpliwości. Jestem zadowolony z tego, jak oni na to wszystko zareagowali - stwierdził Davis Love III.

Amerykanie osiągnęli swoje drugie najwyższe zwycięstwo w historii rywalizacji z Europą, ale pokonali reprezentację Starego Kontynentu dopiero trzeci raz w ostatnich dwóch dekadach.

Na kolejną edycję Ryder Cup przyjdzie nam poczekać dwa lata. Wielki golfowy mecz Europa kontra USA przenosi się na Stary Kontynent. W 2018 roku golfistów ugości Le Golf National zlokalizowany pod Paryżem.

Copyright © Agora SA