Golf: turniej British Open dla Cinka

Kolejny British Open przeszedł do historii. Mogliśmy podziwiać, czym jest golf w najlepszym wydaniu i przede wszystkim wspaniały pojedynek o Srebrny Dzbanek, a także jego nowego właściciela - Stewarta Cinka.

Watsona od zwycięstwa dzielił jeden putt z odległości niecałych 2,5 metra. Bogey na ostatnim dołku regulaminowej rundy pozwolił Cinkowi zakwalifikować się do dogrywki. Watson po 17 dołkach był na -3 , Cink na -1. Jak to bywa często, "osiemnastka" zadecydowała - bogey Watsona i birdie Cinka doprowadziły do playoffa. Zawodnicy zakończyli cztery rundy z wynikiem 278 uderzeń, dwa poniżej par.

Na ten jeden moment oczy wszystkich skupiły się na dwóch zawodnikach :59-letnim Tomie Watsonie, który miał okazję powtórzyć swój sukces po raz szósty i na 36-letnim Stewarcie Cinku, który do tej pory nie miał na swoim koncie triumfu na majors.

Dogrywka zaplanowana była na cztery dołki i zaczęła się niefortunnie, bo bogeyem, dla Watsona, Cink miał par, dołek nr 2 obydwaj zagrali na para, dołek nr 3 to kolejne birdie Cinka i double bogey Watsona, dołek nr 4 nie pozostawił więc złudzeń - tym bardziej, iż Cink uzyskał kolejne birdie, a Watsona bogeya.

Wszyscy oczekiwali, iż historia zatoczy koło, tak się jednak nie stało. Stewart Cink ma powody do radości. Dzięki zwycięstwie uzyskał swój pierwszy tytuł na majors, a także awansował z miejsca 56 na 13 w oficjalnym rankingu FedExCup.

Zwycięstwo Cinka było powodem do dużej fety, ale nie wszyscy podzielali ten optymizm. Wielu dziennikarzy, golfistów oczekiwało ogromnej niespodzianki i wielkiego powrotu mistrza, poczuli się więc zawiedzeni. Po zejściu z pola Watson powiedział ze smutnym uśmiechem: "Przecież to nie jest pogrzeb".

Komentarze rozgorzały i na pewno dyskusje na temat tego niesamowitego pojedynku będą trwały jeszcze długo, aż do następnego The Open!

 

Najważniejsze informacje o zawodnikach i turniejach golfa  ?

Copyright © Agora SA