Golf. Westwood prowadzi w Masters

Anglik Lee Westwood nie mógł wymarzyć sobie lepszego początku w rozgrywanym na polu Augusta National w Stanach Zjednoczonych pierwszym turnieju wielkoszlemowym tego sezonu - Masters. Różnice w czołówce są jednak tak niewielkie, że podczas kolejnych trzech dni zdarzyć może się dosłownie wszystko.

Westwood, trzeci golfista świata według Rankingu Światowego, do tej nie ma w swoim dorobku żadnego zwycięstwa w major, dlatego udany występ w Masters jest dla niego sprawą honoru. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że jego marzenia o tytule wielkoszlemowym mogą się w końcu spełnić.

Anglik w pierwszej rundzie turnieju na Auguście uzyskał wynik 67 uderzeń, 5 poniżej par i prowadzi jednym uderzeniem przed obrońcą tytułu sprzed roku Louisem Oosthuizenem z RPA oraz Szwedem Peterem Hansenem. Tuż za czołową trójką z rezultatem -3 uplasowała się 6-osobowa grupa, w której znaleźli się między innymi Amerykanin Bubba Watson i Hiszpan Miguel Angel Jimenez.

Westwood, dla którego wynik -5 jest najlepszym rezultatem, jaki kiedykolwiek wywalczył na Auguście, udowodnił tym samym, że walka o tytuł w Masters nie ograniczy się jedynie do starcia Tigera Woodsa z Irlandczykiem Rory'm McIlroyem, jak to sugerowały co poniektóre światowe media. Zresztą jak na razie nic na to nie wskazuje.

Tiger, który w Masters wygrywał już 4-krotnie, pierwszą rundę rozegrał na par, co w klasyfikacji generalnej turnieju pozwoliło mu zająć dopiero 29. pozycję. Woods w trakcie gry otrzymał 2 uderzenia karne i nie może być zadowolony z tee shotów, którym momentami daleko było do doskonałości. Na osiemnastym dołku Tygrys o mały włos nie zaliczył double bogeya.

McIlroy, obecnie drugi golfista świata, rundę zaczął od double bogeya, jednak szybko pozbierał się, grając na pierwszej dziewiątce 3 birdie. Kiedy młody Irlandczyk stanął na 10. dołku, na chwilę odżyły w nim niemiłe wspomnienia sprzed roku, kiedy w finałowej rundzie właśnie na tym dołku zagrał triple bogeya, co ostatecznie przekreśliło jego szanse na wygranie pierwszego major w karierze. Tym razem na dziesiątce zdołał obronić par i tym samym pożegnać się z demonami sprzed roku. W sumie z wynikiem -1 Rory "przyczaił się" na 14. miejscu. To, że Rory zaatakuje podczas kolejnych rund, jest jednak więcej niż pewne. Dwa birdie w końcówce rundy zdają się być tego doskonałą zapowiedzią.

W pierwszej rundzie Masters nie obyło się bez kilku niespodzianek. Taką jest z pewnością nieudany występ Amerykanina Phila Mickelsona. "Lefty", który na podium na Auguście stawał 3 razy, nie może być zadowolony z przebiegu pierwszej rundy. Apogeum jego złej passy przypadło na sławnej dziesiątce, gdzie swojego tee shota posłał w krzaki, których istnienia prawdopodobnie nawet się nie domyślał. W rezultacie dołek ukończył na triple bogeya, a całą rundę na +2.

Anglik Luke Donald, obecnie na pierwszym miejscu w Rankingu Światowym, również miał kilka nerwowych momentów. Rundę ukończył tylko na +3, jednak błąd osoby zapisującej wyniki spowodował, że przez dłuższą chwilę na leaderboardzie figurował z rezultatem +1. Wyjaśnienie całej sprawy zajęło podobno 2 godziny, co z pewnością nie było miłym lepszym zakończeniem nieudanego dnia. Patrząc na to, co Donald zaprezentował w pierwszej rundzie Masters, jego marzenia o pierwszym tytule w major pewnie jeszcze przez jakiś czas się nie spełnią.

Zawodnikiem, który podczas pierwszej rundy popadał z jednej skrajności w skrajność był natomiast Szwed Henrik Stenson. Szwed, który obchodził tego dnia swoje 36 urodziny, zagrał aż 2 eagle'a na drugim i ósmym dołku. Niestety, rewelacyjny początek zaprzepaścił na drugiej dziewiątce, którego kulminacyjnym momentem był poczwórny bogey na osiemnastce. Błąd ten kosztował go utratę miejsca w ścisłej czołówce turnieju.

Wszystko o golfie znajdziesz na Golf24.pl ?

Copyright © Agora SA