Zarzuty wobec Nike: seksizm i brak szacunku wobec kobiet

Po niedawnym zawieszeniu skandalisty z futbolowej NFL Bena Roethlisbergera amerykańscy publicyści krytykują firmę Nike, która podtrzymuje współpracę ze skompromitowanymi sportowcami. Przypominając przypadki koszykarza Kobe Bryanta i golfisty Tigera Woodsa zarzucają koncernowi seksizm i brak szacunku wobec kobiet. - To czysty biznes - odpowiadają specjaliści.

W największych mediach USA publicyści od kilku dni szukają odpowiedzi na pytanie: co skłania koncern Nike do dalszej współpracy ze skompromitowanymi sportowcami? Przyczyną dyskusji jest brak reakcji tej firmy na skandal z udziałem Bena Roethlisbergera. Podczas imprezy w klubie w Milledgeville gwiazdor futbolowej NFL osaczył w łazience i zmusił do seksu 20-letnią studentkę. Z braku świadków nie został postawiony w stan oskarżenia, ale 21 kwietnia liga zawiesiła go na sześć spotkań za nieodpowiednie zachowanie.

Nike nie reaguje

To nie pierwsze problemy Roethlisbergera - futbolista ma za sobą poważny wypadek na motocyklu, na którym jechał bez kasku i doznał licznych obrażeń, a także oskarżenie o gwałt w hotelu Lake Tahoe podczas turnieju golfowego. W tej sprawie nie ma jeszcze wyroku sądu.

Producent wołowiny, którą promował Roethlisberger błyskawicznie rozwiązał z nim pięcioletnią umowę, koncern Nike, który ma w ofercie model butów oznaczony imieniem futbolisty, nie zareagował. Amerykańscy komentatorzy dziwią się tej decyzji. - Człowiek, którego większość rodziców nie chciałaby widzieć ze swoją córką, wciąż jest twarzą jednej z największych amerykańskich korporacji - pisze na łamach "New York Times" znany publicysta Timothy Egan.

To nie pierwsza decyzja firmy o pozostaniu przy sportowcu o nadwerężonej reputacji - w 2003 roku nie zakończono współpracy z Kobe Bryantem, kiedy znany koszykarz został oskarżony o gwałt. Ostatnio koncern nie przestał wspierać golfisty Tigera Woodsa tuż po ujawnieniu jego wielokrotnych przypadków zdradzania żony . Umowę z Bryantem siedem lat temu błyskawicznie rozwiązał McDonald's, Woodsa szybko opuściła większość sponsorów. Firma Nike pozostała niewzruszona.

Zwierzęta - tak, kobiety - nie

Publicyści wspominają przypadek futbolisty Michaela Vicka, z którym koncern rozwiązał umowę tuż po tym jak zawodnik przyznał się do organizowania nielegalnych walk psów. Historię z 2007 roku używają jednak do poparcia mocnej tezy: - Znęcanie się nad zwierzętami jest dobrym powodem do zakończenia współpracy, a okrucieństwo wobec kobiet jest w porządku. Nie wiem jak inaczej odczytać tą niekonsekwencję korporacji - pisze Egan.

- Faceta, który traktuje kobiety jak śmiecie, stawia się w roli osoby promującej wartości firmy. Podobnie było z Tigerem Woodsem i Kobe Bryantem - dodaje Egan. - Oczekiwałem po Nike większego szanowania kobiet - kończy publicysta.

- Nie ma wątpliwości, że firma powinna zakończyć współpracę ze sportowcem, którzy źle traktuje innych ludzi - mówi w "USA Today" Donna Lopiano, szefowa Sports Management Resources, która zajmuje się konsultingiem i doradztwem sportowym. - Sponsorując skompromitowanych seksualnymi skandalami sportowców, koncern Nike daje do zrozumienia, że chce być kojarzony z wyrazistym stylem macho. Seksistowska łatka mu nie przeszkadza.

- To czysty biznes - wskazują specjaliści. I tłumaczą działania Nike. - To jest firma, która najlepiej zdaje sobie sprawę z tego, co motywuje klientów do kupowania ich produktów i tego, co może ich zniechęcić - mówi David Carter z instytutu biznesu sportu Uniwersytetu Południowej Kalifornii. - To, co robią gwiazdy Nike poza sportem, ma znacznie mniejszy wpływ na sprzedaż niż ich osiągnięcia sportowe - dodaje.

Przestępstwo albo doping

Specjaliści przeanalizowali sprzedaż golfowych produktów Nike na 13 tygodni przed i po ujawnieniu skandalu Woodsa. Różnic w jej poziomie nie było. W 2000 roku koncern podpisał z Woodsem wieloletnią umowę na 105 mln dolarów i dzięki prawom do ubierania jego rodziny zarabia wielkie pieniądze.

Sposób działania Nike wobec skandali z udziałem swoich sportowców wyjaśnia Darren Rovell zajmujący się biznesem sportowym w CNBC. - Pewne jest jedno - niezależnie od długości umowy z Roethlisbergerem Nike nie będzie wykorzystywała już jego osoby w reklamach - uważa dziennikarz. - Dlaczego firma nie pozbędzie się jego razem z kontraktem? Poprzednie przypadki pokazują, że Nike nie zrywa umów, jeśli sportowiec nie dopuścił się przestępstwa lub nie stosował dopingu.

Rovell wymienia - Vick się przyznał, kontrakt zerwano. Pozew wobec Bryanta został wycofany, umowa przetrwała. Skompromitowani stosowaniem dopingu sprinterzy Justin Gatlin, Kelli White wraz z trenerem Trevorem Grahamem stracili kontrakty zaraz po ujawnieniu ich win.

Z Marion Jones i Jasonem Giambim nie przedłużono umów, choć w momencie możliwej renegocjacji oboje nie byli winni stosowania dopingu. Wystarczyły podejrzenia. Choć z drugiej strony futbolista Shawne Merriman zachował kontrakt z Nike, a nawet wystąpił w reklamie firmy rok po tym, jak został zawieszony za stosowanie niedozwolonych środków.

- Można się spodziewać, że Nike po prostu pozwoli wygasnąć umowie z Roethlisbergerem - uważa Povell. - Ale czy to dobra decyzja? Czy koncern nie powinien ogłosić, że kończy lub przynajmniej zawiesza kontrakt z zawodnikiem? Szefowie firmy muszą sobie zdawać sprawę, że Roethlisberger - tak jak wcześniej Michael Vick - nie będzie już ich gwiazdą - kończy dziennikarz CNBC.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.